W zwiazku z pewnymi problemami natury technicznej poprzedni post zamieszczony zostal na stronie las-vegas-on-tour, za utrudnienia dziekujemy kolezance Majewskiej, wszelkie skargi i zazalenia prosimy kierowac bezposrednio do niej, z pominienciem mojej osoby.
Las Vegas znow w formie. Dokonalysmy kilku intratnych zakupow- nowa ladowarka do komputera, nowy aparat, wyposazone w niezbedny nam sprzet ruszamy ponownie do miejsca przeznaczenia- Kalabrii.
Nie mozemy narzekac. W ciagu miesiaca wakacji udalo nam sie poznac Londyn z mapa metra w reku. Nie ma dzielnicy, ktorej bysmy nie zwiedzily. Nawet z walizkami udalo nam sie zafundowac sobie poldarmowa przejazdzke autobusem przez Notting Hill. Z walizkami przeszlysmy wszystkie mozliwe schody na stacji metra Camden Town, co wydawalo sie niemozliwe.
Trafilysmy w sam srodek najlepszej miedzynarodowej imprezy, jaka moglysmy sobie wymarzyc. Nowa Zelandia, Canada, Niemcy, Urugwaj, Grecja, USA, Hiszpania- cos wspanialego! Rozmawialismy w pieciu albo nawet i szesciu jezykach, wypilismy mnostwo wina, gotowalismy, ogladalismy zdjecia i gralismy w Uno.
Raz nawet udalo mi sie wygrac.
Wspomne rowniez ze przezylam calkiem mila randke w National Gallery z pewnym uroczym- acz przedziwnym- Wlochem.
::paura e delirio a las vegas
Kalabryjskiej przygody ciąg dalszy.
25 listopada, 2007
24 listopada, 2007
***SCUSSI
zdjęcia z Londynu są dostępne pod adresem www.las-vegas-on-tour.blogspot.com, pomyliło mi się
KISSES z Milano
KISSES z Milano
16 listopada, 2007
12 listopada, 2007
::flashbacks
Historia minionego lata w obrazkach.
Ostrzegam- kolejnosc przypadkowa.
Zdjecie zrobione podczas jednej z pamietnych imprez odbywajacych sie pod haslem GIN-LEMON. Kto pil bombay`a ze schweppes`em limone- wie, o co chodzi. Ponad 80% z nas przezylo juz ten okropny bol glowy dzien po.
Izzi pamieta rowniez upadek z krzesla?
Ja pamietam Ciccio, ktory przyszedl mnie obudzic do pracy- ponad godzine za pozno.
Angole, nasi najlepsi przyjaciele. O Angolach najwiecej moglby sie wypowiedziec moj chlopak. Nie wiem, jak do tego doszlo, ze nie zakazal mi jeszcze wyjazdu do Londynu?
-Widzialas kiedys Gianniego zdenerwowanego?- pyta nasz szef.
-Hm, chyba nie- odpowiadam.
-Jak sie zdenerwuje to cie nigdzie nie pusci i ja mowie zupelnie serio- a ja wiem, ze nie klamie.
-Widzialas mnie kiedys zdenerwowanego?- pyta Gianni przedostatniego dnia.
-Tak- mowie lekko przerazona. Ja naprawde chce wrocic do domu!
-Naprawde? Kiedy?-czy mam powiedziec prawde?
-W dzien m oich urodzin.
-Masz racje.
-I jeszcze kiedy pojechalam z Angolami do Reggio.
-Idę zapalic- Gianni oddycha gleboko.
-Izzi! Ratunku! Patrz, kto siedzi przy stoliku obok! Jak to mowia, gora z gora sie nie zejdzie, ale ja z Angolem na pewno.
Ciag dalszy nie nadaje sie do publikacji.
Casa Soprano.
-Masz zewelerie?
-Mam naszyjnik.
-A drogi?
-Bo ja wiem. Chyba za malo sie swieci.
-Ubierz cos z diamentami. Cos wystrzalowego i idziemy.
A propos diamentow. Skoro juz przy kosztownosciach mowimy, chcialabym przytoczyc tutaj kilka smsow z mojej skrzynki nadawczej:
do:Mq
Operacja diavolo haslo porchetta zakonczona. Diamenty bezpieczne w Palermo. Gianfranco wyeliminowany. Kup mi to futro z soboli, kocham cie. Skoplak za to beknie.
do: Olgierdzik
Zloto, bizuteria, diamenty. Co zrobisz, kiedy w piatkowy wieczor skoncza sie diamenty?
To tylko dwa z calej serii smsow wyslanych w powiazaniu z silami nieczystymi.
Wasze poczucie humoru mnie rozczarowuje. Monty Python nie wymyslilby tego lepiej. Slowo.
.....to be continued
buona notte
Ostrzegam- kolejnosc przypadkowa.
Zdjecie zrobione podczas jednej z pamietnych imprez odbywajacych sie pod haslem GIN-LEMON. Kto pil bombay`a ze schweppes`em limone- wie, o co chodzi. Ponad 80% z nas przezylo juz ten okropny bol glowy dzien po.
Izzi pamieta rowniez upadek z krzesla?
Ja pamietam Ciccio, ktory przyszedl mnie obudzic do pracy- ponad godzine za pozno.
Angole, nasi najlepsi przyjaciele. O Angolach najwiecej moglby sie wypowiedziec moj chlopak. Nie wiem, jak do tego doszlo, ze nie zakazal mi jeszcze wyjazdu do Londynu?
-Widzialas kiedys Gianniego zdenerwowanego?- pyta nasz szef.
-Hm, chyba nie- odpowiadam.
-Jak sie zdenerwuje to cie nigdzie nie pusci i ja mowie zupelnie serio- a ja wiem, ze nie klamie.
-Widzialas mnie kiedys zdenerwowanego?- pyta Gianni przedostatniego dnia.
-Tak- mowie lekko przerazona. Ja naprawde chce wrocic do domu!
-Naprawde? Kiedy?-czy mam powiedziec prawde?
-W dzien m oich urodzin.
-Masz racje.
-I jeszcze kiedy pojechalam z Angolami do Reggio.
-Idę zapalic- Gianni oddycha gleboko.
-Izzi! Ratunku! Patrz, kto siedzi przy stoliku obok! Jak to mowia, gora z gora sie nie zejdzie, ale ja z Angolem na pewno.
Ciag dalszy nie nadaje sie do publikacji.
Casa Soprano.
-Masz zewelerie?
-Mam naszyjnik.
-A drogi?
-Bo ja wiem. Chyba za malo sie swieci.
-Ubierz cos z diamentami. Cos wystrzalowego i idziemy.
A propos diamentow. Skoro juz przy kosztownosciach mowimy, chcialabym przytoczyc tutaj kilka smsow z mojej skrzynki nadawczej:
do:Mq
Operacja diavolo haslo porchetta zakonczona. Diamenty bezpieczne w Palermo. Gianfranco wyeliminowany. Kup mi to futro z soboli, kocham cie. Skoplak za to beknie.
do: Olgierdzik
Zloto, bizuteria, diamenty. Co zrobisz, kiedy w piatkowy wieczor skoncza sie diamenty?
To tylko dwa z calej serii smsow wyslanych w powiazaniu z silami nieczystymi.
Wasze poczucie humoru mnie rozczarowuje. Monty Python nie wymyslilby tego lepiej. Slowo.
.....to be continued
buona notte
::home sweet home
Home, sweet home.
Po czterech miesiacach spedzonych w dalekiej Kalabrii- znow jestesmy w Polsce!
Przyjechala z nami nasza slynna przyjaciolka- sambuca. Dziwnym trafem, nie zostala jeszcze wypita w calosci. Moze to i lepiej, planujemy wrocic do kraju za kolejne dwa miesiace, sambuca nie zajac, nie ucieknie. Tym czasem zadomowila sie w kuchni:
Per i nostri amici italiani : la sambuca ora abita a casa mia. Non poteviamo bere tutta! Devo tornare a casa presto! La sambuca non puo aspettare tanto, vero?
Jak tez widac, mam cudowny porzadek w pokoju:
Ho fatto un po casino a casa mia:
Cywilizacja! Internet, banki, sklepy calodobowe, w ktorych mozna placic karta kredytowa.
Po tygodniu zaczynam przypominac sobie, jak prosto zyje sie w Polsce.
Papierosy- w kiosku. Apteka? Calodobowa. Bank- na kazdym kroku. Taxi!! Skype wlaczony 24 h. Moj brat, ktory samodzielnie wynosi smieci i robi mi kawe.
Luxus.
W ciagu 4 dni kupilysmy 4 bilety samolotowe. Jutro lecimy do Londynu. Za tydzien- do Mediolanu. Z Mediolanu do Palermo.
Boze Narodzenie spedzimy hen, daleko od domu. Zamiast choinki ubierzemy sobie palemke. Kupilam juz barszcz czerwony w sloiczku. Na poludniu Wloch buraki nie istnieja.
Izzi, zmieszcza ci sie do plecaka czapki sw. Mikolaja?
Gdybys miala jeszcze troche miejsca w walizce, chcialabym zabrac rowniez:
Mamita.
-Andzia, zjedz cos, zrobilam golabki, nie rob mi przykrosci.
-Mamo, ja jestem gruba!
-Andzia, chcesz te bluzke?
-A ma miejsce na brzuch?
-Ale ty juz nigdzie nie jedz, Andzia.
-Andzia, ale nie wrocisz pozno, prawda?
-Ej Andzia, a ktory to twoj chlopak?
-Ktory to dobre pytanie.
-Hm?
-Mowisz o Wlochu, Angliku czy Szwajcarze?
-Izzi, nie chcialabys juz u nas zostac?
-Ej, Mamo, to ja jestem twoja corka!
Fratello. Moj maly braciszek.
-Ej, sis, ja tez mam dziewczyne ktora ma jest ode mnie starsza.
-Ta? Ile ma lat?
-23.
-Ooops.
sms: Sis, zrob mi kawe.
sms: Subito.
Bartek: Sis, dwie lyzeczki cukru, tylko co to znaczy subito?
po chwili:
sms: danke schon.
(Jest prawie tak samo leniwy jak i ja, prawda?)
-Sis, ten ksiaze ze Szwecji pytal, czy wyslesz mu swoje zdjecie.
-Zwariowales? Taka gruba?!
Musze przyznac, ze bardzo tesknie za moja Rodzina.
Po czterech miesiacach spedzonych w dalekiej Kalabrii- znow jestesmy w Polsce!
Przyjechala z nami nasza slynna przyjaciolka- sambuca. Dziwnym trafem, nie zostala jeszcze wypita w calosci. Moze to i lepiej, planujemy wrocic do kraju za kolejne dwa miesiace, sambuca nie zajac, nie ucieknie. Tym czasem zadomowila sie w kuchni:
Per i nostri amici italiani : la sambuca ora abita a casa mia. Non poteviamo bere tutta! Devo tornare a casa presto! La sambuca non puo aspettare tanto, vero?
Jak tez widac, mam cudowny porzadek w pokoju:
Ho fatto un po casino a casa mia:
Cywilizacja! Internet, banki, sklepy calodobowe, w ktorych mozna placic karta kredytowa.
Po tygodniu zaczynam przypominac sobie, jak prosto zyje sie w Polsce.
Papierosy- w kiosku. Apteka? Calodobowa. Bank- na kazdym kroku. Taxi!! Skype wlaczony 24 h. Moj brat, ktory samodzielnie wynosi smieci i robi mi kawe.
Luxus.
W ciagu 4 dni kupilysmy 4 bilety samolotowe. Jutro lecimy do Londynu. Za tydzien- do Mediolanu. Z Mediolanu do Palermo.
Boze Narodzenie spedzimy hen, daleko od domu. Zamiast choinki ubierzemy sobie palemke. Kupilam juz barszcz czerwony w sloiczku. Na poludniu Wloch buraki nie istnieja.
Izzi, zmieszcza ci sie do plecaka czapki sw. Mikolaja?
Gdybys miala jeszcze troche miejsca w walizce, chcialabym zabrac rowniez:
Mamita.
-Andzia, zjedz cos, zrobilam golabki, nie rob mi przykrosci.
-Mamo, ja jestem gruba!
-Andzia, chcesz te bluzke?
-A ma miejsce na brzuch?
-Ale ty juz nigdzie nie jedz, Andzia.
-Andzia, ale nie wrocisz pozno, prawda?
-Ej Andzia, a ktory to twoj chlopak?
-Ktory to dobre pytanie.
-Hm?
-Mowisz o Wlochu, Angliku czy Szwajcarze?
-Izzi, nie chcialabys juz u nas zostac?
-Ej, Mamo, to ja jestem twoja corka!
Fratello. Moj maly braciszek.
-Ej, sis, ja tez mam dziewczyne ktora ma jest ode mnie starsza.
-Ta? Ile ma lat?
-23.
-Ooops.
sms: Sis, zrob mi kawe.
sms: Subito.
Bartek: Sis, dwie lyzeczki cukru, tylko co to znaczy subito?
po chwili:
sms: danke schon.
(Jest prawie tak samo leniwy jak i ja, prawda?)
-Sis, ten ksiaze ze Szwecji pytal, czy wyslesz mu swoje zdjecie.
-Zwariowales? Taka gruba?!
Musze przyznac, ze bardzo tesknie za moja Rodzina.
Subskrybuj:
Posty (Atom)